poniedziałek, 11 czerwca 2012

O suplementach

Coraz więcej ludzi rozumie, że zdrowia nie mierzy się ilością zrealizowanych recept, ale odpowiednią dietą, stylem życia i suplementacją witaminami w dawkach opartych na synergistycznym działaniu ich składników. Coraz więcej ludzi nie chce zaakceptować, że ich zdrowie to źródło miliardowych dochodów i ogromny, globalny biznes.

http://znakiczasu.pl/szlachetne-zdrowie/162-czy-witaminy-sa-zabojcze-i-dla-kogo ?

Jak to jest z tymi suplementami?



"Obywatelu, nie łykaj bez sensu" - to tytuł artykułu Doroty Romanowskiej w obecne dostępnym Newsweeku - 23/2012, w którym czytamy: "Jeszcze do niedawna były uważane za rewelacyjne środki chroniące przed chorobami. Dziś okazuje się, że niektóre witaminy i minerały mogą przynieść więcej szkody niż pożytku". Dalej czytamy, że wiara w ozdrowieńczą moc suplementów okazuje się być całkowicie nieuzasadniona, oraz że witaminy i minerały połykane "dla zdrowia" mogą zwiększyć ryzyko wielu poważnych chorób.

I co o tym myśleć? Połykać "dla zdrowia" czy nie? Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, Jan Bondar, mówi: "Osoba, która normalnie się odżywia i prowadzi w miarę aktywny tryb życia, nie potrzebuje żadnych suplementów diety", a wybitny polski uczony, znawca fitoterapii, prof. Aleksandr Ożarowski twierdził, że jesteśmy skazani na suplementację, bo "gdybyśmy chcieli uzyskać niezbędne dawki witamin i biopierwiastków ze spożywanych owoców, warzyw i zbóż, musielibyśmy zjadać je w takich ilościach, że nasz przewód pokarmowy by temu nie podołał. O zaspokojeniu potrzeb na witaminy i biopierwiastki w sposób naturalny można by myśleć tylko wtedy, gdybyśmy mogli zjadać owoce natychmiast po ich zerwaniu, warzywa po wykopaniu z ziemi. Te kupione na targu czy w sklepie przeszły rozmaite operacje: były sortowane, przechowywane, transportowane, znów przechowywane w sklepie, często wystawione na działanie słońca. Po przyniesieniu do domu też je przechowujemy przeważnie w lodowce, obieramy, kroimy, gotujemy, a każda taka operacja niszczy pewną część witamin. I tak np. świeży zielony groszek po ugotowaniu traci 56 proc. witaminy C, jeśli był uprzednio mrożony 83 proc., a jeśli był w puszce 94 proc. Warzywa i owoce sterylizowane w słojach lub puszkach tracą 39 proc. witaminy A i 69 proc. witaminy B1" (Skazani na suplementację - rozmowa z prof. Aleksandrem Ożarowskim na łamach miesięcznika "Moje zdrowie").

I komu tu wierzyć?? O jakich suplementach mowa? Syntetycznych czy naturalnych? Czy któreś z nich rzeczywiście szkodzą, a któreś pomagają? Jaki stosunek mieć na przykład do takich artykułów: http://znakiczasu.pl/szlachetne-zdrowie/162-czy-witaminy-sa-zabojcze-i-dla-kogo ?

Więc przede wszystkim, dbajmy należycie o zdrowie - ruszajmy się każdego dnia, i właściwie - zdrowo się odżywiajmy. Unikajmy tego, o czym powszechnie wiadomo, że szkodzi, a z umiarem korzystajmy z tego, co przyniesie korzyści naszemu organizmowi. Myślmy o tym, co wkładamy do koszyka podczas zakupów, potem do garnka, na talerz i wreszcie do ust. Poza tym, na pewno nie łykajmy syntetycznych suplementów, bo to jest bez sensu. Stosunkowo dużo dowodów wskazuje na to, że witaminy syntetyczne nie działają tak jak można by od nich oczekiwać...np. wchłaniają się do organizmu z trudnością, przeciążają nerki i wątrobę. Jeśli już, to bierzmy tylko suplementy naturalne, czyli połykajmy z sensem.

Autor: SPZSŻ Poznań
Agata Radosh

2 komentarze:

  1. Ja przyjmuję zestaw witamin, pomimo tego, że jestem bardzo o dietę roślinną dbająca,serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem jest to konieczne. Każdy sam najlepiej może zdecydować. Nadmiar zarówno jak i brak nie jest dobry.

    OdpowiedzUsuń