środa, 4 lutego 2009

Jak po gradobiciu...

Po wielkiej burzy zwykle nastepuje cudowna pogoda.
Moja ostatnia lekcja - wirtualna - dała mi dobrze w kość. Ponieważ mój kościec nie jest taki cudowny, więc nie mogłam się długo pozbierać. Jeszcze w dodatku Ten Gerson! To Wspanialy człowiek i tylko należy żałować, że nie ma Go dziś wsród nas. Kochamy Go za smaczne soczki, sałatki a UWIELBIAMY za lewatywki.
Jak to może być cudownie - nie męczyć się przygotowywaniem odpowiedniej zastawy, by uroczyście napić się wspaniałej organigs Kaweczki. Wystarczy się położyć w zacisznym kąciku np. łazienki i przy pełnej relaksacji wyobrażać sobie jak mój przysmak wchodzi we mnie - oczekiwany, mile widziany, tfu...., nie widziany, a i tak lezie, po to byś ty człowieku ocknął się i przemyślał swoje zatrute, omdlałe życie.
Leżąc właśnie w tej łazience, zrelaksowany, wypoczęty, z higienicznie czystym przewodem pokarmowym zrób dobry rachunek sumienia - ile już zjadłaś niewinnych zwierząt, ile wieprzów, wołów musiało polec, byś ty marny człowieczku, zamiast żyć w zgodzie z naturą, pożerasz ją każdego dnia a w zamiam oczekujesz cudów natury.
Jeszcze nie jest za późno, jeszcze twój szczery żal za wszystkie grzechy popełnione przeciwko Naturze, mocne postanowienie poprawy i zapoczątkowanie nowego życia w przyjazni z Naturą zaowocuje zdrowym życiem.
To są moje pierwsze odczucia po wspaniałej lekturze.

Pierwsza książka o Terapii Gersona po polsku oraz więcej informacji znajdziesz tutaj:
http://www.terapiagersona.com.pl/ksiazka.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz